wtorek, 23 grudnia 2014

Święta, święta

Internet: Thomas Kinkade, Christmas

Amerykański artysta malarz Thomas Kinkade (1958-2012) nazywający sam siebie 'malarzem światła', nie miał za życia entuzjastycznych recenzji krytyków sztuki. Ale za to cieszył się ogromną popularnością, a jego prace można podobno spotkać w codwudziestym amerykańskim domu.
Może i nie był artystą wybitnym, jednak jego obrazy są takie miękkie, świetliste, baśniowe. A więc nadają się, moim zdaniem, jak najbardziej na ten świąteczny czas.

I takiego właśnie świetlistego, baśniowego Bożego Narodzenia Państwu życzę.


czwartek, 27 listopada 2014

Srebrnogórskie Spotkania

Hotel Srebrna Góra - foto: własność Hotelu

Srebrna Góra to malownicza wieś w Górach Sowich, znana głównie z największego w Europie fortu górskiego. Choć oczywiście nie tylko.
Tu znajduje się również pięknie położony Hotel Srebrna Góra, który oferuje mieszkańcom i gościom różne atrakcje. Teraz należą do nich również Srebrnogórskie Spotkania, pomyślane przez sprawnych i bardzo miłych organizatorów jako jarmark rękodzieła i ekologicznej żywności.


W ładnym foyer Hotelu 22 listopada spotkali się z publicznością liczni wystawcy. Atmosfera była świetna, nie zabrakło atrakcji. Ja także wzięłam udział. I już się szykuję na następne spotkanie, 20 grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem.




niedziela, 2 listopada 2014

Saszetki na ziółka

Woreczek na ziółka






Uszyłam kilka ozdobnych woreczków na lawendę, miętę, cynamon albo cytrusowe skórki. Dla zapachu, ale też dla odpędzania moli czy innych, wrednych insektów, które tak grasować w naszych szafach lubią.
Woreczki są różne, dla różnych gustów; od glamour po rustykalne. Przygotowuję je na nasze comiesięcznne targi rękodzieła i produktu regionalnego.


























wtorek, 21 października 2014

Stale jest gdzieś lato

Torba-worek  zamszopodobna, róż z odcieniem wrzosu

Z miłosci do lata, do ciepła, słońca, zieleni i tych wszystkich cudów, które łagodna aura ze sobą przynosi, zabrałam się 6 dni temu za szycie letniej:) torby. Z takim workiem (duży jest), jako jedynym bagażem, można się wybrać na krótki wypad nad Adriatyk na przykład. Albo na Cypr czy do innego Gibraltaru.

Torba prosta jest, fason nie skomplikowany jakiś, ale szycia 'od groma' z powodu tych falbanek, które wykroic trzeba równo, równiutko. Potem zszyć, przymarszczyć i przyszywać, przyszywać.
Ale co tam falbanki. Dla mnie najgorsze jest wszywanie podszewki. Niby to proste, bo drugi worek należy uszyć, i już. Niemniej to umieszczanie worka w worku:) i spowodowanie, aby razem się trzymały, moje możliwości szwalnicze z lekka przekracza.

No ale po sześciu dniach torbę jakoś zmogłam i teraz czeka na 4 listopada. Bo przeznaczona jest na imieninowy prezent dla Elżbiety. Mam tylko nadzieję, że będzie zadowolona (to znaczy Elżbieta); na najbliższy wyjazd w letnie kraje w sam raz. A ona to lubi, oj, lubi.

wtorek, 23 września 2014

Prezentacje wrześniowe


Moje stoisko


Uczestniczyłam w Prezentacjach gospodarczych ogranizowanych przez Starostę co roku we wrześniu. Było sporo wystawców i gości. Imprezie towarzyszyły przeróżne atrakcje, od konkursów organizowanych dla dzieci do wyboru najprężniejszego przedsiębiorcy. Był też konkurs na najładniejsze stoisko. Niestety, nie moje zdobyło nagrodę. Ale i tak byłam z niego zadowolona. Dosyć się przy nim napracowałam: malowałam meble, szyłam, wyszywałam, dekupażowałam, i tak dalej. Wystawiłam głównie biżuterię, ale były też torby i woreczki, karty okolicznościowe, poduszki i obrazki. Zrobiłam nawet abażur do lampy. Wiele osób stoisko pochwaliło. Chyba za rok znów się zaprezentuję;)


czwartek, 21 sierpnia 2014

Noc Kairu

Kair nocą, fot. Wikipedia



Lubię bardzo paczuszkę dostać, nawet małą, z koralikami i kamykami. Rozpakowuję niecierpliwie, żeby najszybciej zobaczyć, co w środku. No tak, sama przecież zamawiałam, to powinnam wiedzieć, co zawiera. Ale zdjęcie w internecie, bo zakupy tak robię, to nie całkiem to samo, co koralik na dłoni. Niektóre, a nawet większość, zdecydowanie ładniejsze w realu. I to samo kamieni dotyczy, nawet jeśli te syntetyczne są.
Ostatnio spodobały mi się kamyczki 'Noc Kairu'. Sama nazwa jest frapująca; nie tylko przywodzi na myśl niebo granatowe, miliardem gwiazd migające, nisko, nad głową, prawie na wyciągnięcie ręki. Ale i wyobraźnia zaczyna pracować. - Oplotę kamyki koraliczkami Toho, zrobię kolczyli, powieszę na długich biglach, - planowałam.

Oczywiście nie jestem na etapie tworzenia wzoru na rysunku, doboru kolorów do projektu, itd. Moje planowanie to rozsypanie koralików, przymierzanie do nich kamienia i...  rozpoczynam oplatanie.
Do 'Nocy Kairu' ciemnogranatowej, z drobinami srebra i złota (które faktycznie są syntetyczną otoczką kamienia) dodałam koraliki w kolorach 
 metallic iris brown, metallic cosmos, smoky topaz i opaque jet.

Kiedy już oplotłam jeden z kamieni, wydał mi się on za duży na kolczyki. Sam ma 15 x20 mm, a z oplotem dużo więcej. Poza tym był jakiś taki, niewykończony:



No to zmieniłam plan. Doplotłam mu pikotki i krawatki, czyli zrobiłam wisiorek.
A jak wisiorek, to wiadomo, musi na czymś zawisnąć. Więc dorobiłam jeszcze dwa sznureczki z zapięciem na guziczek i petelkę z tych samych koralików. I już miałam naszyjnik, który tak się prezentuje:




Będzie na upominek, tylko czy się spodoba?

piątek, 4 lipca 2014

U stóp pałacu Marianny Orańskiej

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, archiwum rodz. arch. Ferdinand Martius, 1838: Wikipedia

 Kamieniec Ząbkowicki to piękna, dolnośląska wieś, znana głównie z tego, że tu w latach 1838-72 swoją siedzibę budowała królewna niderlandzka i księżna pruska Marianna Orańska.
Powstał wspaniały neogotycki pałac wg projektu najlepszego architekta tego okresu Karla Schinkla. Koszt budowy pałacu wyniósł 1 milion dukatów czyli równowartość 3 ton złota. Zgromadziła w nim Marianna świetne zabytki i dzieła sztuki. Była dobrym duchem tej ziemi; kobietą piękną, mądrą, gospodarną, przeznaczającą znaczną część swojego majątku na rozwój regionu śląsko-kłodzkiego, budowała drogi, była fundatorką kościołów i sierocińców, szpitali i domów pomocy, leśniczówek i szkół.

Pałac został doszczętnie splądrowany i złupiony w 1945 przez żołnierzy sowieckich i polskich szabrowników, a w 1946 zniszczony przez pożar.Mury stały i straszyły przez cały okres komuny, do połowy lat 80-tych, kiedy to poznański przedsiębiorca Włodzimierz Sobiech wydzierżawił obiekt od gminy i rozpoczął odbudowę. Było to przedsięwzięcie heroiczne, bo budowla, całkowicie zdewastowana, ma kubaturę 90 tysięcy metrów sześciennych i 20 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. Dzierżawca stracił majątek i zdrowie poświęcając się ratowaniu tego monumentu, i w sierpniu 2010 roku opuścił ten padół.
Dwa lata później gmina znów stała się właścicielem pałacu Marianny. Dziś zabytek można zwiedzać. Choć oczywiście z jego dawnej świetności niewiele pozostało. Niestety.
Słynne marmury Marianny dekorują PKiN, a niektóre z dzieł sztuki przez królewnę zgromadzonych, można podobno odnaleźć w pałacu w Wilanowie:(

Pod koniec czerwca b.r. Stowarzyszenie Qwsi w Ziębicach i Wójt Kamieńca zorganizowałi dwudniowy Jarmark u stóp pałacu Marianny.  Wszystko wypadło bardzo miło. Było sporo wystawców i  liczne atrakcje dla mieszkańców. I ja także tam byłam.
Jarmark u stóp Pałacu Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim, 28-29.VI.2014

Ozdobne woreczki i saszetki z Galerii Pod Chmurką
wystawka Galerii Pod Chmurką


Biżuteria z Galerii Pod Chmurką

Kolczyki i naszyjniki Galerii Pod Chmurką
Stoisko Galerii Pod Chmurką


Torby, worki i woreczki z Galerii Pod Chmurką
Do zobaczenia w lipcu, w Złotym Stoku. Też na Dolnym Śląsku;-)

sobota, 7 czerwca 2014

Jeden tylko dzwonek, czyli prace niedokończone

to będą kolczyki dla przyjaciółki


przyszły naszyjnik

zabrakło koralików

pewnie zrobię kolczyki

dzwonek, ale tylko jeden
Zdarza mi się, że jakaś z  prac odłożona zostaje na później, albo niedokończona z różnych powodów. Te powody to najczęściej braki zaopatrzeniowe w koralikach albo w tak zwanych półproduktach, czyli drutach, zapięciach, niciach, szpilkach, i podobnych.
To jest dosyć przykre, kiedy okazuje się, że np. brakuje kilkunastu koralików, aby zakończyć daną rzecz.

Jednak i tak często jest, że pracę przerywam, bo dochodzę do wniosku, że dany wzór nie wygląda zbyt dobrze z kolorem, jaki wybrałam, albo wymaga innego rodzaju koralików, albo ... powodów mogą być dziesiątki. Wtedy wypada spruć to, co się uplotło. Można też rozpoczętą pracę odłożyć i czekać na przypływ nowych pomysłów.

Niektóre z moich robótek, jak te wyżej pokazane, leżą już dość długo i czekają na swoją kolej. Właśnie je wytypowałam dzisiaj do pilnego zakończenia. Więc zaraz zamawiam potrzebne koraliki i zapięcia. A jak tylko przesyłka nadejdzie, zabieram się do roboty.

sobota, 31 maja 2014

Moje pierwsze dzieło decoupage







Technika dekoracyjna decoupage, która na świecie do łask powróciła przed kilkunastu laty, również w Polsce spotkała się z żywym zainteresowaniem wielu osób.

Decoupage na poręczy schodów



Moje pierwsze dzieło decu to była poręcz przy schodach na piętro. No cóż, powiem tak: przygotowanie wielu metrów bieżących poręczy, to znaczy szlifowanie, malowanie, wycinanie motywów z serwetek i wreszcie klejenie ich na podłożu, nakładanie krakelury, a na ostatku wielokrotne lakierowanie całości  - to było, jak na początek, zadanie zdecydowanie zbyt duże.

Stanowczo należało wybrać coś małego, np. deseczkę, pudełko drewniane lub podobny przedmiot.

A wracając do poręczy. Moja przy nich praca trwała co najmniej  dwa tygodnie (po kilka godzin dziennie), więc zdążyłam się bardzo znudzić i zniechęcać wszelkimi napotkanymi trudnościami.
Ale ostatecznie poręcz wyszła nie najgorzej i trzyma się dobrze do dziś, choć upłynęło już z 6 lat, odkąd ją zrobiłam.

Potem jeszcze kilka razy wracałam do tej techniki. I choć dziś raczej rzadko się dekupażem posługuję, to przyznać trzeba, że końcowe efekty są zawsze dla oka przyjemne. Ale lakierowanie; lakierowania nie lubię, zdecydowanie;)


prace decoupage przy taborecie


stary zegar ozdobiony techniką decoupage


środa, 28 maja 2014

Wyplatanie naszyjnika

naszyjnik z koralików Toho


bransoletka z koralików Toho

Wyplatanie naszyjników czy bransoletek z maleńkich, bo mierzących trochę ponad 2 mm koralików Toho nie jest może zbyt skomplikowane, ale na pewno dosyć mozolne. Trzeba się jednak skupić na tej czynności i uważać, bo każdy, najmniejszy nawet błąd, skutkuje potem nieprzyjemnie; po prostu trzeba pruć. Podobnie jak przy dzierganiu szydełkiem, czy robótce na drutach.

Ale za to prace takie, pochłaniające bez reszty prawie  moją uwagę,  równocześnie bardzo mnie odprężają psychicznie. Nie mam czasu na stresowanie się uciążliwościami dnia powszedniego, ani na rozpamiętywanie jakiś przykrych tematów. Nabieram koraliki na igłę, pilnuję kolorów i ilości, przyszywam, sprawdzam, zaciągam nitkę, nabieram koraliki na igłę, pilnuję kolorów, i tak dalej.

Robótki przybywa, wykształca się wzór i już widać, czy wybór koralików, koloru i wielkości był dobry i czy efekt końcowy będzie taki, jak to sobie założyłam.  To cieszy. Jest przyjemne. Zwłaszcza, jeśli praca wyszła piękna i staranna.

niedziela, 25 maja 2014

Spróbować sutaszu



                                          kolczyki soutache z perłami i błękitnymi kryształkami

                                                    kolczyki soutache ze szkłem weneckim


 kolczyki soutache z masą perłową

                                                         
                                                     kolczyki soutache z perłami i bugle Toho


                                                      kolczyki soutache z białymi perłami


Od kilku lat mamy modę na biżuterię, którą zapoczątkowała Dori Csengeri, czyli na biżuterię soutache.
Dori jest dziś już instytucją, a jej prace są  wyszukane i kosztowne bardzo.

Kamienie ozdobne, perły, guziki oplata się kolorowymi sznurkami z jedwabiu lub wiskozy, szerokimi przeważnie na 2-3 milimetry.  Do oplatania czy haftu, jak technikę tę nazywają  niektórzy, używa się także skręcanych sznureczków, cyrkoniowych taśm, i w ogóle wszelkich możliwych korali i koralików. 

Oczywiście sama także chciałam spróbować czy poradzę sobie z tematem. I tak powstało kilka par kolczyków prezentowanych na zdjęciach.



sobota, 24 maja 2014

Róża shabby chic



                                                                    róża shabby chic



                                                            duża torba-worek shabby chic



Jakiś czas temu uszyłam dużą torbę-worek z indyjskiej, ręcznie tkanej bawełny. A wczoraj zrobiłam różę w takim samym stylu, czyli shabby chic. Podoba mi się ta maniera, jest taka bardzo romantyczna, kobieca, pozwala na łączenie starych i nowych koronek, wstawek, haftów, tkanin.

Różę przypięłam do tej torby. Efekt mnie bardzo zadowolił.

piątek, 23 maja 2014

Naparstek srebrny


                                                                   srebrny naparstek

Ten piękny srebrny naparstek, dekorowany roślinnym szlaczkiem dostałam od mojej Matki lata temu. Chciała mnie w ten sposób zachęcić do zainteresowania się ręcznymi robótkami. No cóż, przyznaję, że ten rodzaj zajęcia w ogóle nie znalazł uznania w moich oczach wówczas, gdy byłam młodszą nastolatką, i jeszcze długo, długo potem.

W zasadzie dopiero parę lat temu odkryłam jaką przyjemnością może być własnoręczne uszycie rzeczy albo samodzielne udekorowanie użytkowego przedmiotu.

czwartek, 22 maja 2014

Oplatanie perełek



                                       Perełki oplecione

Perełki wiśniowe oplotłam maleńkimi koralikami Toho w kolorze ametystu i bladego różu. Zawiesiłam je na srebrzonych biglach i powstały urocze, niewielkie, ale i niemałe (12 mm) kolczyki dla elegantki.

środa, 21 maja 2014

Japońskie koraliki najlepsze do beadingu



Niby zwykłe, szklane i takie drobinki, niewiele większe niż milimetrowe, a tak potrafią oczarować. Chodzi mi rzecz jasna o koraliki. Barwy tęczy prezentują kuleczki japońskie, a wśród nich przodują firmy Miyuki i Toho. Wyroby obu dostępne w Polsce.


Oprócz koralików potrzebne są nici nylonowe, specjalne, płaskie, rozmiarem dostosowane do dziurek w koralikach; sama używam nici One G produkowanych przez Toho. Nietanie są, oj nietanie. Ale prace przy ich użyciu zrobione pięknie się układają, fason trzymają, no i pozwalają na komfortowe stosowanie, bo nie plączą się, ani nie zrywają.


                                                                        koraliki Toho
Ważne są igły, a te muszą być cienkie, cieniutkie, tak aby uszko bez przeszkód mieściło się w koralikowej dziurce, czyli igły nr 10, 12 i 13, najlepiej John James. I możemy zaczynać beading. Teraz tylko dobór kolorów, wielkości i ściegów, i już można wyczarować parę kolczyków, bransoletkę czy naszyjnik;)