Technika dekoracyjna decoupage, która na świecie do łask powróciła przed kilkunastu laty, również w Polsce spotkała się z żywym zainteresowaniem wielu osób.
Decoupage na poręczy schodów |
Moje pierwsze dzieło decu to była poręcz przy schodach na piętro. No cóż, powiem tak: przygotowanie wielu metrów bieżących poręczy, to znaczy szlifowanie, malowanie, wycinanie motywów z serwetek i wreszcie klejenie ich na podłożu, nakładanie krakelury, a na ostatku wielokrotne lakierowanie całości - to było, jak na początek, zadanie zdecydowanie zbyt duże.
Stanowczo należało wybrać coś małego, np. deseczkę, pudełko drewniane lub podobny przedmiot.
A wracając do poręczy. Moja przy nich praca trwała co najmniej dwa tygodnie (po kilka godzin dziennie), więc zdążyłam się bardzo znudzić i zniechęcać wszelkimi napotkanymi trudnościami.
Ale ostatecznie poręcz wyszła nie najgorzej i trzyma się dobrze do dziś, choć upłynęło już z 6 lat, odkąd ją zrobiłam.
Potem jeszcze kilka razy wracałam do tej techniki. I choć dziś raczej rzadko się dekupażem posługuję, to przyznać trzeba, że końcowe efekty są zawsze dla oka przyjemne. Ale lakierowanie; lakierowania nie lubię, zdecydowanie;)
prace decoupage przy taborecie |
stary zegar ozdobiony techniką decoupage |
Pięknie ozdobione:) A poręcz musi na żywo wyglądać niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńAshko, wyszła dosyć ładnie, co o tyle mnie zadowoliło, że drewno na poręczy, już raczej wiekowe, różami teraz jest przykryte;)
OdpowiedzUsuńwidzisz... ja tyle lat decu robię a zegara żadnego nie poczyniłam... hihi
OdpowiedzUsuńpiękny Małgoś... powaga !
Joasiu, to musisz to szybko nadrobić; tym bardziej, że to wdzięczy przedmiot do dekupażu.
OdpowiedzUsuń